ODKRYWANIE NEWTONA

W 1784 r. ekscentryczny architekt francuski Étienne-Louis Boulléestworzył projekt symbolicznego grobowca Izaaka Newtona. Jego główną część stanowić miała olbrzymia sfera z otworami, przez które w dzień wpadałoby światło słońca, a nocą świeciłyby gwiazdy. Malutkie cyprysy i mikroskopijne sylwetki ludzi na rysunku pozwalają oszacować rozmiary budowli – jej wysokość przekraczałaby 150 m. Niedługo później, podczas Rewolucji Francuskiej, arystokratyczny emigrant w Londynie Champlain de la Blancheriezgłosił projekt liczenia lat nowej ery od roku 1642 – roku narodzenia Newtona.

Monstrualny cenotaph Boullée'go nie został nigdy zbudowany. Jego symbolika i nadludzkie rozmiary dość dokładnie określają jednak miejsce, jakie postać Izaaka Newtona zajęła w wyobraźni zbiorowej. W Encyklopedii– sztandarowym dziele Oświecenia, Jean le Rond d'Alembertumieścił Newtona na czele „mistrzów umy­słu ludzkiego [...] którym Grecja stawiałaby pomniki, gdyby nawet dla zrobienia im miejsca musiała zburzyć kilka spośród posągów wzniesionych na cześć zdobywców”. Joseph Louis Lagrangeuznał zaś Newtona za najszczęśliwszego z ludzi, ponieważ istnieje tylko jeden świat – i to właśnie Newtonowi dane było odkryć prawa, które nim rządzą.

Dziś trudno sobie wyobrazić ogromne wrażenie, jakie odkrycia Newtona wywarły na współczesnych. Rozszczepienie białego światła na jednobarwne składowe, rachunek różniczkowy i całkowy oraz prawo powszechnego ciążenia były czymś więcej niż tylko zaskakującymi odkryciami. Wydawało się bowiem, że nauka odnalazła wreszcie właściwy klucz do objaśnienia świata. Nawet sceptyczny Voltaire, zmagając się ze swą matematyczną niewiedzą, zgłębiał tajniki nowej „filozofii”, którą wkrótce spopularyzował na użytek szerokiej czytającej publiczności. Dziedziny wiedzy tak róż­no­rodne, jak chemia, medycyna, psychologia, filozofia, teologia, nauki społeczne, a nawet etyka, zapragnęły naśladować metodę Newtona w nadziei, że ich wyniki okażą się równie pewne i dalekosiężne.

Twórca tak nadzwyczajnych osiągnięć był przedmiotem za­interesowania, podziwu i zawiści. Newton bardzo dbał o swój publiczny wizerunek i w niemałym stopniu przyczynił się do powstania legendy, jaka zaczęła go otaczać pod koniec długiego życia. Niechętnie drukował swoje prace, unikał osobistego udziału w polemikach naukowych, wypowiadał się zwięźle i arbitralnie, tylko na krótko zstępując z olimpijskich wyżyn. Jednocześnie dla obrony tego, co uważał za swoją intelektualną własność, nie cofał się przed intrygami czy stwierdzeniami daleko odbiegającymi od historycznej prawdy. Legendę Newtona tworzył jednak przede wszystkim bezgraniczny entuzjazm uczniów i zwolenników. Markiz de l'Hôpitalwypytywał kiedyś pewnego gościa z Anglii, czy Newton jest człowiekiem jak inni, czy je, pije i śpi, jaki ma kolor włosów? Dla Anglików Newton stał się bardzo szybko bohaterem narodowego panteonu, symbolem połączenia najwyższych osiągnięć intelektualnych z trzeźwym i praktycznym spojrzeniem na świat.

Newton miał być również wzorem chrześcijanina, który pracę naukową dopełniał praktykowaniem chrześcijańskiego miłosierdzia, znał doskonale Biblię, a nawet sam prowadził pewne teologiczne dociekania. Powtarzano często pogląd doktora Samuela Johnsona, iż „Newton zaczął jako niedowiarek i doszedł do bardzo mocnej wiary”. Gdy w XIX w. Jean Baptiste Biotwysunął sugestię, iż teolo­giczne prace Newtona pochodzą z późnego okresu jego życia i sta­nowią oznakę upadku sił twórczych, David Brewsternapisał biografię, w której przedstawiał Newtona jako wcielenie ideału uczo­­nego-chrześcijanina.

Dla Europy Newton był przede wszystkim legendarnym uczo­nym. Wszyscy znają aneg­dotę o jabłku, które spadając z drzewa naprowadziło go na ideę powszechnego ciążenia. Związek między spadającym jabłkiem a późniejszą o dwadzieścia lat teorią grawitacji nie mógł być oczywiście tak prosty jak w anegdocie. Zrozumienie sensu pracy Newtona, pytań, jakie sam sobie stawiał, i rodzaju odpowiedzi, jakich oczekiwał, jest jednak zadaniem znacznie trudniejszym niż weryfikacja faktów i anegdot. Późniejszy rozwój nauki sprawił, że trudno nam dziś odtworzyć wizję świata uczonych XVII wieku. Dla samego Newtona nauki ścisłe były jedynie częścią racjonalnej wiedzy o świecie i stanowiły tylko część jego szerokich zainteresowań. Tak się złożyło, że jedynie prace z mechaniki, matematyki i optyki zostały opublikowane za jego zgodą i one przesądziły o jego naukowej reputacji. Prace teologiczne, alche­miczne i historyczne znane były w niewielkim stopniu i pozostały na ogół w rękopisie. Opublikowanie niektórych z nich za życia autora było zresztą praktycznie niemożliwe i w najlepszym razie groziło ogromnym skandalem.

Religia rzeczywiście odgrywała centralną rolę w duchowym uni­wersum Izaaka Newtona. Dopiero jednak stosunkowo niedawne badania rękopisów pozwoliły dokładnie poznać jego poglądy religijne, które nie przystawały do żadnej ortodoksji. Newton zajmował się teologią w najlepszym okresie swego życia i choć zaczynał jako gorliwy anglikanin o zabarwieniu purytańskim, to wkrótce skończył jako zdeklarowany arianin.

Spadkobiercy Newtona, klasyfikując większość jego „nie­na­uko­wych” rękopisów jako nie nadające się do druku, działali w najlepszej, już oświeceniowej wierze. Dla ówczesnej nauki ważna była tylko newtonowska mechanika i metoda eksperymentalna. Te właśnie odkrycia Newtona otworzyły perspektywę ścisłej mate­matycznej wiedzy coraz dokładniej opisującej przyrodę. Wiek XVIII przyjmując matematyczną treść teorii Newtona, bezceromonialnie odrzucił jednak ich filozoficzny i historyczny kontekst.

„Nienaukowe” zainteresowania Newtona zaczęły sprawiać kłopot późniejszym biografom. Brewsterz zażenowaniem przy­znawał, że wielki uczony nie tylko parał się alchemią (co można byłoby jego zdaniem jakoś usprawiedliwić), ale również zniżył się do tego, że przepisywał alchemiczne poezje i komentował pewne dzieło napisane niewątpliwie przez szaleńca. Już sama nazwa „alchemia” jest od czasów Oświecenia tak dalece wstydliwa, że i dziś niektórzy badacze wolą mówić o chemii. Trudność jednak pozostaje. Najbardziej prostoduszny z biografów, piszący w latach trzydziestych naszego wieku Louis Trenchard More, usiłował wykazać, że alchemiczne zajęcia Newtona były rodzajem nie­szkodliwego hobby, któremu wielki uczony oddawał się w chwilach wolnych od poważnych spraw nauki. Przyświecać miała tym eksperymentom nadzieja otrzymania złota i wzbogacenia się – byłby to uczciwy sposób zdobycia majątku dzięki wiedzy.

W roku 1936 odbyła się aukcja manuskryptów Newtona, dotyczących głównie alchemii i teologii. W jej wyniku manuskrypty zostały rozproszone między wielu nabywców i dopiero dzięki wysiłkom Johna Maynarda Keynesaudało się ponownie zebrać blisko połowę z nich. Newton wyłaniający się z tych rękopisów był zdaniem Keynesa

nie pierwszym przedstawicielem wieku Rozumu, lecz ostatnim z Magów, ostatnim z Babilończyków i Sumerów, ostatnim z wielkich umys­łów, które patrzyły na świat widzialny i duchowy tymi samymi oczyma co ci, którzy zaczęli budować nasze intelektualne dziedzictwo niespełna 10 000 lat temu; cyt. w [14, 16].

Opinia znakomitego ekonomisty (i matematyka z wykształcenia) przeczyła tradycyjnemu wizerunkowi Newtona. Według KeynesaNewton miał być jednym z tych, którzy Wszechświat traktowali jako zagadkę, sekret, możliwy do odczytania przez uważne wniknięcie w sens pewnych znaków pozostawionych na Ziemi przez Boga. Znaki te można zrozumieć nie tylko obserwując bieg planet czy analizując budowę ciał, lecz również studiując pewne ezoteryczne pisma i tradycje przekazywane wtajemniczonym. Cały Wszechświat miał być kryptogramem Wszechmocnego Stwórcy.

Artykuł lorda Keynesaukazał się z okazji trzechsetlecia urodzin Newtona. Od tamtej pory badania newtonowskie przeszły rewolucję. Na początku tego okresu nie było nawet krytycznych wydań jego pism. Alexandre Koyrézauważył, iż Anglicy tak dalece potraktowali Newtona jak świętość, że z obawy świętokradztwa starają się go jak najmniej dotykać. Ostatnie pół wieku przyniosło studia nad wszelkimi możliwymi aspektami twórczości i życia Newtona. Zwłaszcza szczegółowe badania ogromnej masy ręko­pisów pozwoliły dużo lepiej zrozumieć ewolucję i wewnętrzne powią­zania różnych stron jego działalności. Wiadomo dziś o Newtonie częstokroć więcej, niż wiedzieli o nim jego współcześni. Intuicja Keynesa została wzbogacona i uściślona w szczegółach. Obraz Newtona, jaki wyłania się z tych badań, to obraz bardzo konsekwentnego myśliciela, który nie był może ostatnim z Magów, lecz nie przypominał również dziewiętnastowiecznego pro­fe­sora-­scjentysty.

Studia nad Newtonem i wieloma innymi pomniejszymi pos­taciami, które często tylko dzięki niemu znalazły się w polu uwagi historyków, pomogły również, przynajmniej częściowo, wyzwolić się z „napoleońskiej” wizji historii nauki tworzonej wyłącznie przez wielkich ludzi. Nie oznacza to oczywiście, że bez Newtona historia nauki byłaby taka sama. Możemy jednak spojrzeć na jego twórczość jako na rodzaj dialogu ze współczesnym mu światem, dialogu, w którym pewną rolę grają również okoliczności zewnętrzne, upodobania oraz uprzedzenia protagonistów i który w istocie zawsze pozostaje nie skończony.

Odkrycia Newtona okazały się wyjątkowo brzemienne w skutki. Uzupełniane i formułowane na nowo przez innych uczonych, stanowić miały rdzeń nowożytnej nauki. Sama zaś eksperymentalna i matematyczna nauka oraz postępująca jej śladami technika przeobraziły świat w ciągu ostatnich kilkuset lat bardziej niż przez poprzednie tysiąclecia. Jest historycznym paradoksem, że możliwość takiego głęboko społecznego postępu otworzyły prace samotnika z Cambridge.

powrót do strony głównej